O Imane Khelif ponownie jest głośno. „Ma wewnętrzne problemy, jest mężczyzną”
Kobiecy boks na igrzyskach olimpijskich znalazł się pod lupą dziennikarzy i kibiców. Pojawiło się bowiem mnóstwo kontrowersji wokół płci dwóch zawodniczek, które finalnie zdobyły złote medale. Mowa o Imane Khelif i Lin Yu-Ting, która rywalizowała w walce o mistrzostwo olimpijskie z Julią Szeremetą (kategoria do 57 kg). Khelif i Yu-Ting zostały w poprzednim roku zdyskwalifikowane z mistrzostw świata przez federację IBA.
Mocne słowa o Khelif
Obie zawodniczki nie przeszły testów płci. IBA ostrzegała MKOl, że mogą mocno zagrażać innym pięściarkom podczas igrzysk, ale tam nie robiono im problemów. Dopuszczono je do rywalizacji na podstawie paszportów.
Khelif zapowiadała niedawno, że zamierza walczyć o sprawiedliwość i będzie pozywała do sądu słynne osoby, które oskarżały ją o to, że jest mężczyzną. Tymczasem oliwy do ognia dolała Joana Nwamerue, bułgarska zawodniczka, która kilka miesięcy temu była sparingpartnerką.
– Khelif ma jakieś wewnętrzne problemy. Ale jest mężczyzną. Będę się trzymać swoich słów, dopóki on/ona nie przeprowadzi testu, aby udowodnić światu, że on/ona jest kobietą. Wszyscy jednak wiemy, że to się nie stanie – powiedziała Nwamerue w rozmowie z serwisem Reduxx.
Nwamerue bała się o koleżanki
– Myślę, że mieliśmy 3-4 sparingi. Mam zapis wszystkiego. Dla mnie jest to mężczyzna. Męska siła. Męska technika, po prostu wszystko – dodała Nwamerue.
Bułgarka podkreśliła również, że nie odczuła zbyt mocno ciosów, jakie pojawiły się ze strony Khelif. Bała się natomiast o to, jak sytuacja będzie wyglądała w trakcie igrzysk olimpijskich. I rzeczywiście Angela Carini wyglądała na osobę, która była naruszona przez Khelif. Włoszka zrezygnowała z dalszej walki po 46 sekundach.